„To bzykanie coś oznacza. Takie bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie, to znaczy, że ktoś bzyka, a jedyny powód bzykania, jaki znam, to ten, że się jest pszczołą.”
Autor: A. A. Milne, "Kubuś Puchatek"
Autor: A. A. Milne, "Kubuś Puchatek"
Jak na razie pogodynka się sprawdza. Do tej pory padał deszcz, a dzisiejszy dzień zgodnie z zapowiedziami był słoneczny. W cieniu troszkę chłodniej, ale w słońcu całkiem przyjemnie. W taką pogodę chce się posiedzieć na tarasie i powystawiać ciałko (oczywiście ubrane) do ciepełka. To też okazja do nadrobienia zaległości prasowych. I właśnie w ostatnich „Ogrodach” przeczytałam artykuł dr Andrzeja G. Kruszewicza zatytułowany Przepuścić żywemu. Z grubsza chodzi o to, że niektórzy właściciele ogrodów chcą mieć u siebie taki porządek, że w ich ogrodach panuje przysłowiowa grobowa cisza, bo tępienie chemią wszystkiego co nie tak rośnie albo się rusza, zniechęca wszystkie żywe stworzenia do odwiedzania takich ogrodów. Autor artykułu im odpuszcza i dlatego jego ogród tętni życiem. Pomyślałam wtedy – jak to dobrze, że w moim otoczeniu nie ma takich „czyścioszków”. Nie oznacza to jednak, że ogrody są zaniedbane. Chodzi o to, by znaleźć złoty środek, tzn. zwalczać, ale tylko szkodniki i to niekoniecznie chemią.
Dlatego siedząc na tarasie – oczywiście w towarzystwie mojej suni...
Dlatego siedząc na tarasie – oczywiście w towarzystwie mojej suni...
mogłam słuchać i bzykania...
i śpiewu moich współlokatorów.
Siada taki na gałęziach kilka metrów przede mną i śpiewa ile siły w małym gardziołku...
Siada taki na gałęziach kilka metrów przede mną i śpiewa ile siły w małym gardziołku...
mam tylko nadzieję, że to było śpiewanie uprzyjemniające Pani Sikorkowej pracę – w dalszym ciągu buduje gniazdo – a nie dyrygowanie co i jak ma robić...
A na zakończenie dnia na niebie pojawiły się jeszcze i takie "ptaki"...
no bajka po prostu. u mnie pogoda nie taka ,żeby się wylegiwać na tarasie ale widziałam w sklepie dwoje młodych ludzi w samych podkoszulkach. Kupowali mnóstwo kwitnącego . Chyba poczuli lato w młodych kościach. Uroczy miałaś dzień i piesek też uroczy i ptaszki szczęśliwe ,że im nikt jedzenia nie truje.też mówię NIE chemii.(nigdy nie była z chemii dobra) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze by było, żeby takich dni było coraz więcej. Chyba wszyscy już na to czekają, ale na krótki rękawek moje kości muszą jeszcze poczekać.
UsuńPozdrawiam
Podobna sobote spedzilam i ja ..na wsi mazowieckiej, siedzialam w ogrodzie grzejac sie w sloneczku, sluchajac ptaszkow, chodzac po lesie, szukajac zawilcow , na lakach byly podbialy...wszystko to obfotografowalam..czyli bylo bardzo przyjemnie a dzisiaj wstal ranek jakis deszczowy...sunia taka jakie lubie tez mam Chuligana z tej samej rasy, piekne i szlachetne psy.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie. Sobota śliczna a niedziela, no cóż. Jeden dzień ładny a później znowu nieprzyjemnie chłodno.
UsuńOby tylko niezbyt długo.
Pozdrawiam
bardzo ciekawy i piekny post. Milej niedzieli i pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Tobie również życzę przyjemnej niedzieli, mam nadzieje, że pogoda będzie sprzyjać.
UsuńA u nas ciągle zimno :(
OdpowiedzUsuńŁadnie było tylko wczoraj, dzisiaj niestety chłodem powiało.
UsuńPozdrawiam
U nas pogoda nie zachęca do siedzenia na trasie. Ja tam lubię jak ptaszki i owady odwiedzają mój ogródek, jednak szkodniki tępię. Fajnego masz pieska :)
OdpowiedzUsuńI już po ładnej pogodzie. Dzisiaj znów zimno i pada deszcz.
UsuńPozdrawiam
Pies jest dowodem na zadowolenie i komfort w Twoim ogrodzie. Piękne miejsce i zdjęcie. Z poważaniem, Piotr.
OdpowiedzUsuńPies bardzo lubi wylegiwać się na słonecznym tarasie.
UsuńPozdrawiam
Zazdroszczę Ci tak pięknego psiego towarzysza :) Wiosna u Ciebie rozgościła się na dobre i widocznie tam zatrzymała, bo do mnie nie chce dojść - wczoraj poszukiwałam szafirków bezskutecznie, spóźnione są co najmniej o 1-2 tygodnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSunia to mój najwierniejszy towarzysz, a z tą wiosną to tak różnie. Dzisiaj już zimno i mokro, po słoneczku nie ma śladu.
UsuńPozdrawiam
Twoja sunia jest cudna, a ptaszki przesłodkie. W takim towarzystwie spędzać czas to wielkie szczęście!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, K
Towarzystwo doprawdy jest znakomite. Chciałabym, żeby pogoda bardziej dopisywała i takich chwil było więcej, ale od niedzieli znowu chłodno i pada.
UsuńPozdrawiam
Ze zdaniem pana Kruszewicza jak najbardziej się zgadzam. Tylko że ogród naturalny wymaga znacznie więcej pracy. Coś za coś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale niekoniecznie musi to być ogród całkowicie naturalny,czasem wystarczy tylko pozwolić przyrodzie na troszkę swobody.
UsuńPozdrawiam
Z Tobą też się zgadzam (ojej, jakaś bardzo zgodna kobieta się ze mnie zrobiła), choć z pewnym zastrzeżeniem. Ja w ogrodzie nie stosuję chemii, więc całe lato mam co robić na swoich 20 arach. A gdyby tak zamiast grządek i kwiatów, tylko iglaki, trawnik chemia i kosiarka... Pracy, przyznasz, mniej, problem w tym, że większość ogrodników nie chce takiego ogrodu. Ja też nie chcę, więc motyka w dłoń. Pozdrawiam cieplutko, bo u mnie ziiiimno.
OdpowiedzUsuńTeż zdecydowanie wolę ogród z owadami czy ptakami, to sama przyjemność patrzeć na ich pracę czy słuchać śpiewu ptaków. Żeby tak jeszcze sikorki zechciały u mnie gniazdo zbudować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam za małe drzewa żeby powiesić na nich budki lęgowe. Sikorki chyba o tym wiedzą, dlatego znalazły sobie miejsce w podbitce dachowej. Pewnie jakiś bardzo porządnicki naprawiłby to, ale ja wolę mieć ptaszki. Wielkiej szkody takie maleństwa przecież nie narobią, a jak będę kiedyś ją naprawiać to chyba specjalnie zostawię takie miejsce dla nich, bo ich obserwowanie i słuchanie to naprawdę wielka przyjemność.
UsuńPozdrawiam
Takie szkodniki mogą wyrządzić naprawdę wiele szkód. Wiem, co mowie, bo sama już od jakieś czasu staram się usunąć mszyce. Na stronie URL widziałam naturalny preparat, ale nie wiem, czy da on sobie rade. Z czego wy korzystacie?
OdpowiedzUsuń